“Abecadło zwierząt” – Twórczość Mariana Cholerka

“Abecadło zwierząt” – Twórczość Mariana Cholerka

Jak wiadomo, bywa że w czasie deszczu dzieci się nudzą. Okazuje się, że nie tylko dzieci i nie tylko w czasie deszczu. I zdarza się, że dzięki nudzie pojawiają się ciekawe pomysły. Tak było przy okazji “Abecadła zwierząt”. Nudzący się Marian Cholerek wpadł na pomysł stworzenia kilku filmików animowanych dla dzieci, ilustrujących wierszyki, których tematem przewodnim byłby zwierzęcy alfabet. Ale zanim powstał film, musiały powstać wierszyki. Napisał je Tomasz Szulakowski – autor tekstów i scenariuszy, reżyser. Podobno powstały w trzy dni.
I tak w filmikach mamy 28 rymowanek o zagrożonych i rzadkich gatunkach zwierząt. Fabuła może zaciekawić młodego widza. Troje bohaterów – Ruda, Aleks i gadający jamnik Max znajduje w starej kamienicy tajemniczą księgę z wierszykami. Proszą o ich przeczytanie znanych i lubianych aktorów, muzyków i prezenterów telewizyjnych. Czytają m.in. Anna Dymna, Wojciech Mann, Kora, Anna Guzik-Tylka, Maciej Orłoś, Jan Nowicki, Irek Dudek. Dobór lektorów nie był przypadkowy. Są to zarówno postacie znane obecnemu pokoleniu widzów, ale i takie, których dzieci raczej nie kojarzą. I tu pojawia się element sprzyjający zacieśnianiu więzi międzypokoleniowych – z rodzicami czy dziadkami. Maluch oglądając filmik z opiekunem, ma szansę na taki oto dialog: – Mamo, a kim jest ten pan udający aligatora? – To aktor. Henryk Talar. A wiesz, że ten pan użyczał głosu bohaterom bajek z mojego dzieciństwa?
Na wystawie można zobaczyć zdjęcia wszystkich osób występujących w “Abecadle…”, można też obejrzeć filmik. To wystawa przede wszystkim dla dzieci. Ale na pewno niejeden rodzic z przyjemnością zasiądzie przed ekranem i oglądnie animację wraz ze swoją pociechą.
Z katalogu wystawy

Parę lat po urodzeniu (a było to w połowie ubiegłego stulecia) stałem się pupilkiem wszystkich moich ciotek i wujków. A wszystko dzięki rysunkom, które bazgrałem na wolnych stronach dzieł Włodzimierza Lenina, stojących na półkach naszej biblioteczki. Ponieważ moje pierwsze artystyczne starania nie znajdowały aprobaty u mojego dziadka, zbierałem za nie niezłe cięgi.
Zaraz po szkole średniej, w której szło mi nieźle, zacząłem pracować w Studiu Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej, chlubie Polski – Disneylandzie Europy Wschodniej. Pnąc się po szczeblach studyjnej hierarchii, dotarłem na jej szczyt – przebyłem drogę od animatora do reżysera trzeciej kategorii. Stałem się niewolnikiem filmu animowanego. Tam również poznałem moją żonę Izabelę, która ciągle jest dla mnie niezastąpiona, chociażby przy produkcji moich filmów.
Po jakimś czasie, niemal jednocześnie, zadebiutowałem jako reżyser i ojciec. Urodził się nam syn Łukasz, a mój debiut reżyserski, film o proroczym i zawsze aktualnym tytule “Jutro”, został zauważony i doceniony przez dziennikarzy. Następne lata mojego życia upłynęły na produkcji seriali dla dzieci, których bohaterami byli Reksio, Bolek i Lolek, Baltazar Gąbka, Lis Leon oraz filmów dla starszej publiczności (m.in. “Strzelnica”, “Oracz”, “Odloty”, “Ostatnia minuta”, “Wódz”, “Z górki”). Pamiętam, że dobrze się bawiłem, realizując teledysk do piosenki Maanamu “Sie ściemnia”, który był pierwszym polskim wideoklipem wyemitowanym przez telewizję MTV.
Teraz w nowych polskich realiach spokojnie siedzę na zasłużonej emeryturze, ale stale chcę pokazywać, na co mnie stać. Pragnę też wszystkim moim kolegom po fachu przypominać, że animacja jako środek wyrazu nadal
ma wielką siłę.
Marian Cholerek

5 grudnia 2014 – 9 stycznia 2015

Udostępnij!