Kontynuacje – malarstwo, konserwacja dzieł sztuki rodziny Mrowców

Kontynuacje – malarstwo, konserwacja dzieł sztuki rodziny Mrowców

Żywiecki trójgłos artystyczny

Indywidualne pojmowanie malarstwa, jego treści i formy, może być różne. Interpretujący je w procesie oglądu odbiorca może nadawać obrazom inne znaczenie niż sam artysta w procesie twórczym. Są twórcy, których przekaz malarski jest prosty, jednoznaczny w swej treści i bezpośredni w formie wyrazu. Jednak dla odbiorcy zdecydowanie ciekawsze jest malarstwo wielowątkowe, z podtekstami, ukrytymi symbolami i metaforami. Taka sztuka wciąga widza w dialog z artystą. Nie sposób bowiem przejść obojętnie obok obrazów, na których twórca ukazuje fascynujące relacje międzyludzkie, odwołuje się do kondycji człowieka, do jego uczuć i jednostkowych przeżyć. Jeśli te wszystkie treści poparte są jeszcze dobrym warsztatem, właściwymi akcentami kompozycyjnymi, odważnie prowadzoną kreską i z wyczuciem rozłożonymi tonami barwnymi, to wystawa takich prac ze wszech miar zasługuje na zainteresowanie widza.
Zespół powyższych cech odnajdujemy w twórczości malarskiej Stanisława Mrowca. Żywczanin od pokoleń (choć jego miejscem urodzenia w 1936 roku była Biała Krakowska), absolwent krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Na studiach poznał swoją rówieśniczkę, imienniczkę i późniejszą towarzyszkę życia – Stanisławę Kowalską, pochodzącą z ziemi sandomierskiej. W gronie ich wykładowców byli przede wszystkim znakomici polscy koloryści: Jerzy Fedkowicz, Jan Świderski i Wacław Taranczewski. To właśnie w malarskiej pracowni sędziwego profesora Fedkowicza, w 1959 roku, oboje obronili prace dyplomowe. Tuż po studiach obok malarstwa sztalugowego zajmowali się konserwacją rzeźb sakralnych, restauracją polichromii i malowaniem wnętrz kościołów rzymskokatolickich. Zawsze razem, wzajemnie się wspierający i nierozłączni Stanisław i Stanisława podjęli decyzję o poświęceniu się pracy pedagogicznej. W 1974 roku rozpoczęli nauczycielską misję w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych w Bielsku-Białej (Stanisława ze względów zdrowotnych zakończyła pracę w szkole w latach 90. ubiegłego wieku, Stanisław przeszedł na emeryturę w 2002 roku). Kolejnym pokoleniom uczniów wpajali podstawowe zasady dobrej sztuki, których istotę można wyrazić za pomocą trzech słów: koncepcja, kompozycja i kolor.
Pozwolę sobie w tym miejscu na osobiste wspomnienie o Stanisławie Mrowcu – nauczycielu umiejętnie podejmującym dialog z młodzieżą, człowieku obdarzonym dużym poczuciu humoru i dystansu do rzeczywistości. Po nieusprawiedliwionej nieobecności całej klasy na jednej z lekcji rysunku, otrzymaliśmy zadanie narysowania w kilku rzutach słupa ogłoszeniowego, zbudowanego z różnego rodzaju brył. Oczywiście, że nikt z nas nie miał pojęcia, jak te rzuty prawidłowo wykonać. Wszystkie nasze pytania pan profesor skwitował: “Tłumaczyłem zasady rzutów brył na poprzedniej lekcji, a teraz cała klasa otrzymuje jezioro łabądków”. (“Łabądek” w języku naszego nauczyciela oznaczał ocenę niedostateczną, ale jakże inaczej brzmiał, a niejednokrotnie i wyglądał narysowany lekką kreską przy nieudolnej pracy ucznia). Takich sympatycznych opowieści i anegdot mogłabym przytoczyć wiele, jednak nie o nauczycielu i szkole ma to być tekst, a o malarzu i jego obrazach.
Postacią wiodącą w tym artystycznym związku jest Stanisław – oddany bez reszty głoszonym przez siebie malarskim zasadom. Do lat 70. ubiegłego stulecia tworzył obrazy abstrakcyjne, do których punktem wyjścia były formy biologiczne, szczególnie świat owadów. To w nim poszukiwał harmonii kształtów, form swobodnych i wieloznacznych, opartych na kolorystycznych akordach zdyscyplinowanej gamy barwnej, by w ten sposób wyrazić piękno i prawdę. Istotnym elementem tych abstrakcyjnych kompozycji jest światło, przesączone przez przytłumione, płynne tony rozlewającego się koloru. W ten sposób niematerialne z natury światło uzyskało na obrazach Stanisława Mrowca materialny kształt plamy barwnej. Inspiracją do powstania prac abstrakcyjnych były także wątki zaczerpnięte z mitologii greckiej (Dedal) oraz odwołujące się do muzyki (fuga).
Ciągłe poszukiwanie formy adekwatnej do wyrażanych w obrazach treści oraz dążenie do wypracowania własnej koncepcji malarskiej skierowało uwagę artysty na przedstawianie rzeczywistości samej w sobie. Od lat 70. XX wieku na jego obrazach zaczęły dominować realne obiekty o naturalnym rodowodzie. W rozmowie z Franciszkiem Szpokiem powiedział: “[…] cały czas poszukiwałem własnej drogi artystycznej. Znalazłem ją w nawrocie do natury przedstawionej w sposób realistyczny, ona bowiem jest najbogatszą skarbnicą natchnień, inspiracji oraz wszelkich poczynań artystycznych. […] Artysta i jego dzieło winny człowieka i przyrodę dogłębnie poznawać, a w taki sposób przedstawiać, aby stanowiło to istotny czynnik ich obrony przed wszelkimi niebezpieczeństwami, jakie przynosi ze sobą współczesna cywilizacja techniczna” [F. Szpok, W poszukiwaniu własnej drogi, “Beskidzki Informator Kulturalny” 1980, nr 12].
Elementem łączącym malarstwo realistyczne Stanisława Mrowca z jego abstrakcyjnymi pracami jest kolorystyka – w zasadniczym zrębie oparta na różnych odcieniach chromowych zieleni i żółci, sepii, ugru i sjeny palonej, z delikatnymi akcentami cynobru lub muśnięciami błękitu pruskiego.
Stopniowo obrazy olejne malowane na płytach pilśniowych (ulubiona technika artysty) zaczęły wypełniać postacie ludzkie (głównie kobiece) w zestawieniu ze zwierzętami – królikami, małpami, rybami, kogutami, indykami, psami, kozami, bykami. Poszczególne prace to opowieści o człowieku, jego troskach, ułomnościach, radościach i kondycji, o relacjach z innymi. Wielowarstwowe przesłanie obrazów podkreślają tytuły poszczególnych kompozycji. “Popołudnie” (wyróżnienie na X Ogólnopolskiej Wystawie Malarstwa “Bielska Jesień 1972”) to monochromatyczna praca, namalowana w sepii, przedstawiająca codzienny rytuał osamotnionej starszej kobiety, której jedynym popołudniowym zajęciem jest zabawa z psem podczas karmienia. Podobny, przejmujący wydźwięk ma obraz zatytułowany “Troska”, nagrodzony na XIV “Bielskiej Jesieni” w 1976 roku Srebrną Paletą za “głęboko humanistyczne treści”.
Z czasem przedstawienie ludzkiej postaci zostaje ograniczone do kobiecego aktu, któremu towarzyszą różne rekwizyty mające wymiar zarówno dosłowny, jak i symboliczny. Poprzez odwołania do klasyki literatury (Dantego) oraz malarstwa XVII-wiecznych mistrzów (Rembrandta, Goi) stara się scharakteryzować różne cechy portretowanych. Stanisław Mrowiec tworzy swoisty język metafor. Dziewczyna z wędką i rybami dumnie krocząca ponad panoramą miasta to wierność ideom chrześcijaństwa. Akt z małpą i twarzami w tle można zinterpretować jako wieloznaczność kobiecej natury. Dumne i wyniosłe w pozach indyki symbolizują arogancję, wielokrotnie powielone małpy odnoszą się innym razem do złośliwości i trudnego charakteru wielu białogłów, kozy to ich słodycz, kury – wytrwałość i upór, królik towarzyszący pannie młodej wskazuje na jej namiętność i nieśmiałość. Te same znaczenia mają pojawiające się zamiast zwierząt teatralne maski, pajace lub postacie z komedii dell’arte. Kim jest kobieta z aktu, siedząca na huśtawce, bez twarzy, z cynobrowym kapturem na głowie (obraz nagrodzony brązowym medalem na XV “Bielskiej Jesieni” w 1977 roku)? Na to pytanie każdy może spróbować odpowiedzieć sam, znajdując własną interpretację.
Malarstwo Stanisława Mrowca nie jest jednoznaczne. Spójrzmy na chromego anioła wspartego na kulach lub skrzydlatą niebiańską istotę ciągniętą przez sforę psów. Czyżby to walka dobra ze złem, anioła z szatanem? Kto z tego starcia wyjdzie zwycięzcą, a kto zwyciężonym? Równie wieloznaczne są portrety, szczególnie halsowski wizerunek córki Katarzyny, przepojony wewnętrznym światłem i ojcowską dumą. Jego obrazy pozwalają snuć wielowątkowe opowieści, poszukiwać prawdy o człowieku; wywołują emocje właściwe malarstwu o określonych treściach, wzruszają i poruszają. Ich wartością są także forma, klasyczna kompozycja, niejednokrotnie oparta na diagonali lub zrównoważonej przeciwwadze poszczególnych elementów, dobrze poprowadzony rysunek, harmonia akcentów i balans akordów chromatycznych.
Stanisław Mrowiec wielokrotnie wystawiał swoje prace, brał udział w pokazach ogólnopolskich, okręgowych i środowiskowych w Bielsku-Białej, Krakowie, Katowicach, Radomiu, Rybniku, Szczecinie, Warszawie i Żywcu. W 1963 roku zorganizował swoją wystawę indywidualną w Zakopanem, w latach 1967-1979 regularnie uczestniczył w “Bielskich Jesieniach”, zdobywając medale, nagrody i wyróżnienia. Prezentował swoje prace także poza granicami Polski – w Belgii i Słowenii.
Dla Stanisławy Kowalskiej Mrowiec malarstwo jest formą wyciszenia, oderwania od codzienności, ucieczką w świat kolorów i form. Maluje niewiele, głównie pejzaże z samotnymi chatami pośród drzew. W obrazach tych pierwszoplanowa przyroda staje się wyrazem osamotnienia i przemijania. Jest także autorką ciepłych w kolorycie i delikatnych w rysunku studiów portretowych dzieci, często przedstawionych w towarzystwie psów (psy w tej żywieckiej rodzinie mają miejsce szczególne, nie tylko na obrazach, ale także w życiu codziennym). Najlepiej jednak czuje się w rysunku, delikatnym szkicu, o wiotko prowadzonej kresce. Nie uczestniczy zbyt aktywnie w życiu artystycznym, choć także prezentowała swoje prace na kilku wystawach okręgowych i środowiskowych w Bielsku-Białej, Krakowie i Żywcu.
Tradycje artystyczne, w trzecim już pokoleniu (malarstwem zajmował się także wuj Stanisława Mrowca), kontynuuje córka Katarzyna. Jej domeną jest konserwacja artystycznych wytworów innych malarzy i rzeźbiarzy, szczególnie tych dzieł, z którymi czas nie obszedł się zbyt łaskawie. Urodziła się w Żywcu w 1961 roku. W rodzinnym mieście uczęszczała do liceum, a następnie studiowała na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Zajmuje się konserwacją malarstwa ściennego i rzeźby polichromowanej. Ma na swoim koncie kilka udanych realizacji w tym zakresie, wśród nich znalazły się: zespół barokowych rzeźb autorstwa Michaela Klahra w kościele pw. Wniebowzięcia NMP w Kłodzku, sgraffita na murach pałacu Franklów w Prudniku oraz ratuszy w Bolesławcu i Otmuchowie, polichromie w pałacach Mieroszewskich w Będzinie i Larischów w Cieszynie oraz w kościele pw. św. Jerzego w Puńcowie, wystrój ruchomy (ambony, stalle, rzeźby chóru muzycznego i ołtarzowe) w konkatedrze w Żywcu i kościele pw. św. Bartłomieja w Lipowej.
Do jej ostatnich sukcesów należy dodać odkrycie gotyckich polichromii w kościele pw. św. Jerzego w Cieszynie.

Teresa Dudek Bujarek
(z katalogu wystawy)

24 stycznia – 28 lutego 2014

Udostępnij!